w

Myślałeś, że jestem Twoją własnością? Och, jak mi przykro, że się myliłeś!

Czy ta historia będzie różnić się od tych, jakich słyszymy wiele? Sądzę, że nie. Początek, przebieg i koniec są dość typowe. Poznali się przypadkiem, zakochali bez pamięci, żyli szczęśliwie – do czasu. Potem nastąpił odwrót o 180 stopni. Oczywiście nie od razu. Powoli, małymi kroczkami, prawie niezauważalnie. Zanim się zorientowałam, siedziałam w bagnie po uszy. Na szczęście nie na tyle, by się z niego nie wydostać, choć mam wrażenie, że nastąpiło to w ostatniej chwili. Dlaczego o tym piszę? Bo wielu z nas wydaje się, że przesadzamy, że nie jest tak źle, że inni mają się gorzej. Wiesz, kiedy jest źle i należy uciekać? Wtedy, kiedy Ty czujesz się źle z tym, jak żyjesz. I nikt nie ma prawa tego oceniać ani na Ciebie wpływać!

REKLAMA

Historia, jakich wiele?

Każdy, kto go poznał, miał podobne zdanie. Przystojny, spokojny, uprzejmy, inteligentny. Wygrałaś dziewczyno los na loterii! Fakt, na początku też tak myślałam. W końcu miła odmiana: ułożony, wykształcony, miał swoje zainteresowania (choć dość specyficzne, ale miał). Na początku był zakochany bez pamięci, nosiłby na rękach, obsypywał drobnymi upominkami, szybko zaczął mówić o mnie jak o przyszłej żonie. Dość szybko poznałam jego rodzinę, przyjęli mnie z sympatią. To wszystko uśpiło moją czujność, no bo co tu miało podpaść? Otrzeźwienie nie przyszło od razu, oj nie. Kropla drąży skałę – długo, cierpliwie, wręcz bezszelestnie. Efekty niszczycielskiej działalności widzisz dopiero z pewnego dystansu. Nie inaczej było w moim przypadku. Powolne przesuwanie granic, zawłaszczanie mojego terenu, prywatności, manipulacje, by osiągnąć swój cel. Był bardzo przekonujący – aż wierzyłam w to, że odsuwa mnie od moich znajomych w dobrej wierze, twierdząc, że zasługuję na kogoś lepszego. To było jednak badanie gruntu – udało się wyciąć znajomych, aż w końcu powoli zaczął mnie odsuwać od mojej rodziny. Ekspansja trwała dalej – aż doszło do tego, że czas spędzaliśmy wyłącznie we dwoje, ewentualnie z jego znajomymi.

Happy end, ale po biegu z przeszkodami

Potem było już tylko gorzej. Wszystko, co robił on i jego rodzina oraz znajomi, było super. Nie to, co moi! Powinnam słuchać prawdziwej muzyki, a nie takiego *** jak teraz. Mogłabym coś ze sobą zrobić – schudnąć, ubierać się schludniej, gotować codziennie obiady, no i w końcu posprzątać, bo co to za gospodyni, jak taki bałagan w domu? To, że on nie kiwnął palcem i wszystko było na mojej głowie, nie miało przecież znaczenia, prawda? Co istotne – on to wszystko mówił z uśmiechem, spokojem, a wręcz troską w głosie. Nigdy nie podniósł na mnie głosu! W końcu jednak przestałam się godzić na życie na jego warunkach. Kiedy przyszło otrzeźwienie? Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że poddaję się dla świętego spokoju. Że nie mam nic w zamian, że boje się jego reakcji, ciągłej krytyki i prób lepienia mnie na swoją modłę. Nie każdy dawał mi wiarę w to, że on może się tak zachowywać – no bo przecież to taki miły, ciepły facet! Na pewno przesadzam, wymyślam, czepiam się. W końcu nadszedł ten czas: podniósł głos raz, drugi, trzeci, obraził mnie dość konkretnie. Cała cierpliwość, jaką miałam przez cały czas, poszła w las. Odeszłam, słuchając na odchodne, że w moim wieku nie poznam już nikogo, kto potraktuje mnie poważnie, że to poważny błąd z mojej strony. Wtedy miałam już stuprocentową pewność, że padłam ofiarą wygodnego manipulatora. I wiesz co (dziewczyno, żyjąca z podobnym typem)? Dopiero po długim czasie życia bez niego zaczynam (!) wracać do bycia sobą. Do spokojnych poranków, dni i wieczorów. Żyj swoim życiem i nie pozwól nikomu w nie ingerować tak, by wpłynął na Twoją swobodę. Stawiaj granice, nie tłumacz go. Masz prawo żyć tak, jak chcesz i nikt nie ma prawa Cię krytykować ani zmieniać na siłę. Życie masz tylko jedno. Nie marnuj go na typów, którzy żyją, czerpiąc siłę z Twojej energii.

Gabi.

REKLAMA

Zakochałam się w księdzu. Dziś jestem jego żoną

Dowiedziałam się, że zdradzał mnie przez lata… [LIST]