w

Oddałem się pracy, abyś miała się dobrze. Ty wolałaś innego [LIST]

Dokładnie pamiętam ten dzień, w którym się poznaliśmy. Było ciepłe, jesienne popołudnie, wszystko dookoła mieniło się pięknymi kolorami jesieni. To było przypadkowe spotkanie, o jakich czyta się w książkach czy ogląda w filmach. Nasze psy zaczęły się bawić, a w trakcie tej zabawy zaplątały się smyczami tak, że trudno było je rozdzielić. Śmialiśmy się z tego oboje, próbując je rozdzielić.

REKLAMA
Fot. unsplash.com

Tak zaczęła się najpiękniejsza historia w moim życiu. Szkoda tylko, że nie miała happy endu.

Bratnie dusze

Dogadywaliśmy się w pół słowa. Podobne poczucie humoru, podobne zainteresowania. Dzięki temu spędzaliśmy cudowny czas razem, szukając pretekstu do tego, by spotykać się jak najczęściej. Szybko zamieszkaliśmy razem – wprowadziłaś się do mnie razem ze swoim psiakiem. Każdy miał towarzystwo: zwierzaki swoje, my swoje. Było mi z Tobą cudownie, jak z nikim innym, wiesz? Byłaś spełnieniem moich marzeń o kobiecie. Piękna, inteligentna, z poczuciem humoru. Byliśmy bratnimi duszami! A przynajmniej ja tak myślałem. Starałem się zapewnić Ci dobre życie, więc kiedy straciłaś pracę, podnosiłem Cię na duchu i wziąłem dodatkowe pół etatu, dzięki któremu jakość naszego życia się nie pogorszyła. Zostawałaś sama w domu coraz częściej i coraz dłużej, to fakt. Wracałem zmęczony, często od razu szedłem spać. Ale miałem poczucie spełnionego dobrego uczynku. Tym bardziej ciosem prosto w serce była Twoja wiadomość…

Co poszło nie tak?

Nigdy nie narzekałaś na to, że czegoś Ci brakuje. Nigdy nie skarżyłaś się na brak mojej obecności. Tego dnia po prostu spakowałaś swoje rzeczy i wyprowadziłaś się, zostawiając mi list pożegnalny. Podwójnym ciosem było to, że zostawiłaś mnie dla innego! Co poszło nie tak? Na to pytanie szukam odpowiedzi przez cały czas i nie znalazłem racjonalnego wytłumaczenia na to, co się stało. Może kiedyś mi odpowiesz?

REKLAMA

Uważaj! Tak zaczyna się przejmowanie kontroli w związku

Rodzina przejechała setki kilometrów aby wesprzeć chorego seniora. Wzruszająca scena pod szpitalem.