Pamiętam, że gdy poznałam Radka, byłam zachwycona nim i jego rodziną. Wyglądali na bardzo zgraną paczkę. Pomagali sobie, śmiali się podczas wspólnego spędzania czasu. Nic nie przeczuwałam. Dopiero potem przekonałam się, że moja teściowa to po prostu prawdziwa pijawka. Ludzkie pojęcie przechodzi, co wyprawia ta baba.
Na nic zdały się tłumaczenia. Teściowa miała je gdzieś
Gdy się poznaliśmy, Radek miał swoje mieszkanie. Wcześniej mieszkał w nim z rodzicami. Jednak z gdy mama i tata kupili dom, mieszkanie podarowali Radkowi. Oczywiście byłam tym faktem zachwycona. Mieliśmy całkiem pokaźne lokum, bez kredytu. Mogliśmy wić sobie gniazdko, myśleć o dzieciach itd. Niestety, teściowa nadal myślała, że to jej mieszkanie i czuła się w nim jak u siebie. Dosłownie.
Przed ślubem też często nas odwiedzała, ale dopiero po tym, jak zostałam żoną Radka, zaczęła przeginać. Przychodziła na kawki właściwie codziennie. Na początku nawet nie dzwoniła dzwonkiem i nie pukała – miała swoje klucze. Raz jednak wlazła akurat wtedy, gdy naga przechodziłam z łazienki do sypialni. To chyba dało jej do myślenia. Ale i tak przychodziła codziennie. Próbowałam z nią rozmawiać i ciągle nagabywałam do tego męża. On jednak większość dnia spędzał poza domem (praca), a ja sporo obowiązków zawodowych wykonywałam w domu. Teściowa chyba założyła, że skoro w nim jestem, to mam wolny czas. Na nic zdały się tłumaczenia.
Można było tak od razu?
W pewnym momencie przestałam ją w ogóle obsługiwać. Nie przeszkadzało jej to. Sama robiła sobie kawkę i częstowała się jedzeniem z lodówki. Zaczęliśmy się z Radkiem kłócić o to. Powiedział, że mama czuje się samotnie i żebym jej nie zabierała możliwości przychodzenia do nas.
Pewnego dnia nie wytrzymałam. Spakowałam się i wyniosłam się do przyjaciółki. Powiedziałam Radkowi, że nie wrócę dopóki nie zmieni sytuacji z mamusią. To nim wstrząsnęło – przestraszył się, że może mnie stracić. I wtedy okazało się, że można rozwiązać tę sprawę. Teściowa przestała przychodzić codziennie. Wpada raz na kilka tygodni, wcześniej się zapowiadając. I wtedy kawka, ciasto, miła atmosfera. Nie można było tak od razu?