Gdy poznałam mojego męża, myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi. Facet idealny – przystojny, z poczuciem humoru, troskliwy, zaradny, odpowiedzialny. Cudownie spędzało nam się razem czas. Niestety czar (trochę) prysł, gdy poznałam jego mamę. Była bardzo męcząca, ciągle narzekała i krytykowała wszystko co zrobił Darek, a tym bardziej ja. Tłumaczył mi od początku naszej znajomości, żebym się nią nie przejmowała. “To nie ma najmniejszego sensu, trzeba olewać to co mówi, ona się nigdy nie zmieni” – mówił mi. Mi było jednak bardzo trudno. Nie chciałam jej odwiedzać, ale czasem zagryzałam zęby dla dobra sprawy. Najgorsze jednak miało się dopiero pojawić.
Zamiast pomóc, tylko przeszkadzała
Mąż dostał świetny kontrakt za granicą. Na razie tylko na rok. Stwierdziliśmy, że nie ma sensu rzucać wszystkiego w Polsce i wyjeżdżać do Wielkiej Brytanii. Na razie miałby kursować pomiędzy Anglią a domem. Obowiązki związane z rodziną zostały jednak na mnie. Moja mama mieszkała bardzo daleko, a z pomocy teściowej nie miałam zamiaru korzystać. Ta jednak nie dawała mi żyć. Przychodziła niemal codziennie i komentowała wszystko – nawet to, że mam krzywo poustawiane rzeczy na blacie. Ciągle mówiła moim dzieciom, że “mamusia taka biedna, została sama bez tatusia i sobie nie radzi”. Myślałam, że ją uduszę. To były kłamstwa. Radziłam sobie bardzo dobrze – pracowałam, zajmowałam się domem i opiekowałam się dwójką małych dzieci. Teściowa, zamiast mi pomóc, tylko mi przeszkadzała.
Miałam już dość
Zaczęło się robić naprawdę niewesoło. Rozmawiałam z Darkiem, który próbował telefonicznie załagodzić temat, ale to nic nie dawało. Sama też rozmawiałam z teściową, ale do niej nic nie docierało. Jak grochem o ścianę. W końcu nie miałam wyjścia – zabroniłam jej przychodzić i wymieniłam zamki w drzwiach (miała klucze do poprzednich). Gdy pukała i dzwoniła dzwonkiem do drzwi, udawałam, że jej nie słyszę. Żaliła się Darkowi na mnie, ale on nie miał wyjścia – musiał przyznać mi rację. Po roku okazało się, że kontrakt zostaje przedłużony. Nie wahałam się – spakowałam siebie i dzieci i pojechaliśmy do Anglii. Mieszkamy tu już 4 rok i nie mam zamiaru wracać do swojego poprzedniego życia.
Sprawdź także: Akceptacja partnera – jak znaleźć równowagę między zmianą a tolerancją?