Nowy związek to nowe możliwości. Słońce świeci jakby jaśniej, noce również są jaśniejsze, a energii mamy tyle, że możemy przenosić góry. Czujemy się tak radośnie, że zastanawiamy się, gdzie ta druga połówka była przez całe nasze dotychczasowe życie. Po pierwszej euforii często jednak przychodzi czas na refleksje.
A co, jeśli… ? Jeśli on tylko udaje, jeśli zostawi, jeśli zdradzi, jeśli okaże się, że to wszystko tylko piękny sen? A co, jeśli… Tych pytań pojawia się coraz więcej w miarę rosnącego zaangażowania. To skutecznie psuje radość i zamiast napędzać, zaczyna zabierać siły. Rozmyślanie o tym nie ma sensu z kilku powodów.
Co ma być, to będzie!
Nawet jeśli będziesz o czymś bardzo intensywnie myśleć i układać w głowie scenariusze, to niczego nie zmieni – bo nijak nie wpłynie na rzeczywistość. Co ma być to i tak będzie. Jeśli ma zdradzić – nie zatrzymasz go i pewnie nawet nie będziesz o tym wiedziała od razu. Jeśli ma porzucić Cię dla innej – zrobi to niezależnie od tego, czy będziesz się bać, czy nie. To brutalne, ale niestety prawdziwe.
Ciesz się więc tym, co jest i skup się na rozwijaniu waszej relacji. Prawdopodobieństwo spełnienia się którejkolwiek z obaw jest tak nikłe, że prawdopodobnie nigdy się nie wydarzy. Nie zaprzątaj sobie więc tym głowy.
Nie masz wpływu na to, co on zrobi
Im bardziej próbujesz przewidzieć jakiś scenariusz, tym bardziej odpływasz w świat fikcji i… przestajesz zauważać to, co dzieje się w rzeczywistości. To może pójść w dwie strony: albo staniesz się nadmiernie podejrzliwa, co przełoży się negatywnie na wasze relacje, albo wręcz zaczniesz ignorować jasne sygnały, że coś jest nie tak, bo będziesz chciała wyprzeć obawy.
Niszczysz sobie najpiękniejszy czas
Jakie wspomnienia z początków relacji będziesz mieć za jakiś czas? Zamiast skupić się na budowaniu wspomnień, będziesz pamiętać strach. To zdecydowanie nie jest najlepszy sposób na budowanie silnych fundamentów, prawda?
