Gosia i Bartek wyglądali na bardzo szczęśliwą parę. Tacy zakochani. Zawsze przytuleni i wpatrzeni w siebie jak w obrazek. Poznali się na studiach. Najpierw bardzo się polubili, a potem zakochali. Szybko zamieszkali razem i wydawało się, że już zawsze będą razem. Wszystko robili wspólnie.
Oczywistym było, że będą planować wspólną przyszłość. Pod koniec studiów zaczęli planować swoje wesele. Miało być wielkie, huczne, dlatego że obydwoje pochodzili z dużych rodzin.
Potem miała być podróż poślubna i kredyt na własne mieszkanie. Wszystko układało się idealnie.
Faktyczne na kilka tygodni przed ślubem Gosia była jakaś dziwna. Bartek zrzucał to jednak na karb stresu przed weselem. Dziewczyna często popłakiwała i często znikała na dłużej, twierdząc, że to jej ostatnie chwile „wolności” i chce spotykać się z koleżankami. Bartek nie miał najmniejszego zarzutu. Ufał jej.
Zaczęła krzyczeć, że nie może wziąć tego ślubu
Gdy nadszedł dzień ślubu, wyglądało na to, że wszystko będzie przebiegało idealnie. Piękna pogoda, goście w doskonałych nastrojach, wszystko szło według planów. Niestety nie wszystko było idealne, a na pewno nie samopoczucie Gosi, która była cała spuchnięta od płaczu. Poranek spędzała u rodziców w domu – tutaj miały przyjechać fryzjerka i wizażystka, które miały przygotować ją do ślubu. Mama ciągle pytała ją, co się dzieje. W końcu Gosia nie wytrzymała napięcia. Zaczęła krzyczeć, że nie może wziąć tego ślubu, bo kocha innego.
Ślub został odwołany
Okazało się, że dziewczyna od dawna ma romans z kolegą z pracy. Próbowała zwalczyć to uczucie, ale bała się, że jest za późno już na odwołanie ślubu i wesela. Trwała w tym, aż wybuchła tego wielkiego dnia wprawiając w osłupienie całą rodzinę. Wszystko zostało odwołane, a Bartek załamał się. Minął rok od tego zdarzenia. Gosia rozstała się z kochankiem, ale nie chce wracać do prawie męża, który nie chce jej znać.
Zobacz także: Wszyscy dobrze Cię wspominają. Jednak nikt nie wie, jakie piekło mi zgotowałaś, mamo