Małżeństwo Izy i Tomka wydawało się być idealne. Dziesięć lat po ślubie. W sumie piętnaście razem. Miało być na dobre i złe. – Niejedno złe przetrzymaliśmy, ale jak zjawiło się zło w czystej postaci, czyli „mamusia”, nie daliśmy rady – przyznaje smutno Iza.
Zmiana relacji
Przed ślubem Iza nie wiedziała wiele o matce swojego narzeczonego. Kilka razy była na proszonym obiedzie. Zamieniły niewiele kurtuazyjnych słów o słów o niczym. – W czasie takich small talków nie wydawała się być jakąś straszną kobietą – opowiada Iza. – Nie zapałałyśmy do siebie miłością, ale nie było też specjalnej wrogości – dodaje. Kiedy wyszła za Tomka, relacje nieco się popsuły, ale nadal nie było tragedii. – Trochę się wtrącała, kiedy nas odwiedzała, ale poza „wizytacjami mamusi” było znośnie – relacjonuje rozwódka.
Wszystko zmieniło się, kiedy Iza i Tomek musieli, z powodów zawodowych, wrócić do rodzinnego miasta Tomka. – Żeby było ekonomiczniej, skorzystaliśmy z propozycji teściowej. Zamieszkaliśmy u niej w domu. To była najgorsza decyzja w życiu. Zmieniła wszystko – wspomina kobieta.
Koszmar z mamusią w roli głównej
Ledwo Iza rozpakowała swoje walizki we wskazanym przez teściową pokoju, została sprowadzona do parteru. – Do znudzenia powtarzała, że to jej dom, ona tu rządzi, a ja mam się słuchać – opowiada Iza. – Naprawdę szanuję cudzą własność. Jeżeli ktoś mnie zaprasza, to chyba nie powinien z miejsca traktować mnie jak natrętnego żebraka czy harpię, która chce przejąć królestwo – dodaje.
Codzienne docinki, poniżanie i impertynencje ze strony „mamusi” stały się codziennością Izy. Do tego bardzo szybko doszło wtrącanie się do małżeństwa. – Publicznie krytykowała mnie do męża, jakby nie było mnie obok. „Donosiła” na mnie, jakbym była przedszkolakiem.Spóźniona poszłam do pracy, krzywo ustawiłam buty w korytarzu, schowałam kubki nie do tej szafki – wylicza.
Gadzi język
Szybko okazało się, że poza plecami Izy, teściowa nie próżnuje. Sączy do ucha jej męża kłamliwe informacje na jej temat. Siała zamęt i nastawiała go przeciwko niej. – Zaczął podejrzewać mnie o zdrady. Zarzucał rozrzutność, złe nastawienie i brak szacunku do jego matki. Ze spokojnego zazwyczaj faceta zmienił się w agresywnego maminsynka – wspomina Iza.
Happy endu nie będzie
Wystarczyły dwa lata, by zgodne małżeństwo runęło w gruzach. – Próbowałam walczyć o nasz związek – relacjonuje Iza. – Namawiałam Tomka na wyprowadzkę od matki. Błagałam go, żeby przestał jej słuchać. Nie pomogło – dodaje. Przez toksyczną teściową były mąż Izy zmienił się w bezwolnego maminsynka. Rozwód był nieunikniony.