Relacje damsko-męskie podlegają ciągłej ewolucji i zmieniają się tak, jak zmienia się społeczeństwo, postrzeganie ról i stosunek do naszej sfery emocjonalnej. Patrząc wstecz (i przed siebie) często myślimy o miłości i związkach w jeden i ten sam sposób, przez pryzmat samych siebie. Przyjrzenie się temu, co się działo przez wieku między mężczyznami i kobietami w sferze uczuć, może okazać się ciekawym i skłaniającym do refleksji doświadczeniem.
Relacje damsko-męskie jako umowa
Takie koncepcje jak małżeństwo i w ogóle dobieranie się w pary miały przez wieki wymiar bardzo praktyczny i instytucjonalny. Nawet w przypadku bardziej przeciętnych obywateli niż koronowane głowy kryteria doboru partnera nie miały wiele wspólnego z osobistymi preferencjami.
Liczyła się pozycja społeczna i przynależność do określonej grupy (mezalians nie był mile widziany) oraz związany z tym stan posiadania. Wyjść za mąż czy ożenić się trzeba było „dobrze” – czyli tak, by połączyć korzystnie majątki dwóch rodzin, a ponadto zapewnić ciągłość pokoleniową. Był to więc raczej rodzaj paktu. A uczucia? Istniały, ale często emocjonalne spełnienie przynosiły relacje pozamałżeńskie.
Od miłości romantycznej do emancypacji
Dopiero przełom XVIII i XIX wieku powoli zaczął łączyć ideę małżeństwa z miłością. Okazało się, że partnera można wybrać również pod względem dodatkowego kryterium: uczuciowego i preferencji estetycznych. To automatycznie musiało przyczynić się do wydłużającego się okresu przedślubnego, kiedy para miała szansę się poznać i w sobie zakochać.
Ten model w zasadzie pokutuje do dziś: najpierw pojawia się miłość, ale wciąż nierzadko ocenia się małżeństwo pod względem ekonomicznym. Tyle że w pewnym momencie doszła do tego jeszcze emancypacja kobiet…
XXI wiek: kryzys męskości?
Kryzys męskości, o którym się teraz tyle mówi, jest w dużej mierze wynikiem kwestii wspomnianej wcześniej. Teoretycznie wyemancypowane, szczególnie ekonomicznie, kobiety są samowystarczalne i nie interesuje je szukanie dla siebie potencjalnego „pana domu”.
Z drugiej strony tradycyjny model postrzegania ról męskich i kobiecych jeszcze się nie wypalił. To sprawia, że mężczyźni z jednej strony dalej muszą zmagać się z wymaganiami wobec swojej płci.Z drugiej natomiast kobiety przedstawiane są jako równie silne i niezależne. To dysonans, które cechuje nasze czasy i naszą kulturę, ale dopiero się przekonamy, do czego doprowadzi.