Menu
w ,

Byłam tą trzecią. Nie czułam się winna. Dzisiaj wręcz przeciwnie

Miałam wtedy 23 lata. Kończyłam studia. Miałam już dość dorywczych prac. Ciężko mi jednak było znaleźć coś „poważnego” związanego z moim przyszłym zawodem, bo mieszkałam w małej miejscowości. Byłam jednak nieugięta. Intensywnie szukałam i wiedziałam, że w końcu osiągnę sukces.

REKLAMA

Gdy znalazłam ofertę pracy u Patryka, wiedziałam, że to jest to! Spodobała mi się atmosfera, model biznesowy i to, że firma była już mocno rozwinięta, ale nadal młoda – to dawało mi mnóstwo możliwości!

Po rozmowie kwalifikacyjnej napisałam jeszcze do niego (Patryka – szefa) maila podkreślając swoje atuty. Podziałało! Zatrudnił mnie.

Fot. Unsplash.com

„Nie, nie, ja nie rozbijam rodzin”

Pracowało nam się razem świetnie. Oczywiście spodobał mi się. Był przystojny, inteligentny, szarmancki, z poczuciem humoru. No może poza jedną rzeczą. Miał żonę i dziecko. „Nie, nie, ja nie rozbijam rodzin” – odpowiadałam sobie. Przez pierwsze dwa lata do niczego między nami nie doszło. Próbowaliśmy się skupić na biznesie. Po tym czasie zostałam wspólniczką. Chciałam rozwijać ten biznes, ale moim priorytetem był Patryk. Zakochałam się w nim. Widziałam, że on we mnie też.

W końcu nie wytrzymaliśmy. Zaczęliśmy romans. Trwało to 1,5 roku. W końcu Patryk wyprowadził się z domu. Nie czułam się winna. Patryk z żoną nie pasowali do siebie. Od początku im się nie układało. Wiem, co wszyscy o mnie myśleli. Nie dawałam sobie jednak wmówić winy.

Wtedy zrozumiałam…

Patryk dostał rozwód, już wcześniej zamieszkaliśmy razem. Byłam szczęśliwa. Kochałam jego synka, który był u nas bardzo często. Jednak gdy minęły pierwsze lata związku i minęła euforia, coś zaczęło się między nami psuć. Nie chciałam tracić tej relacji. Było nam przecież tak dobrze! Po kilku miesiącach od pierwszego poważnego kryzysu dowiedziałam się, że Patryk… ma romans z naszą nową stażystką w firmie.

Wtedy zrozumiałam. On nie zostawił żony dla mnie. Zostawił ją, bo potrzebował nowej adrenaliny, świeżości relacji, namiętności. Wtedy pożałowałam tego. Zrozumiałam, że to nie było warte. Tak samo jak firma, która finalnie nam się rozpadła.

Zobacz także: Największe wyzwania dla związku czyli o kamieniach milowych w relacji

REKLAMA
Exit mobile version