Menu
w

Wiem, że ja i twój syn cię nie obchodziliśmy. Ale muszę się zniżyć i napisać do ciebie, bo…

Pamiętasz, jak się poznaliśmy? Ja jakby to było wczoraj. To było na dyskotece w naszym małym miasteczku. Przyjechałeś w odwiedziny do dziadków. Mieszkałeś w Warszawie, miałeś super ciuchy i byłeś starszy o parę lat ode mnie i moich znajomych. Imponowałeś mi. Nie było opcji, żebym Ci nie uległa. Ty jednak chciałeś się tylko mną pobawić. Gdy powiedziałam Ci potem, że jestem w ciąży, tyle Cię widziano. A jak jak idiotka szukałam Cię. Pisałam listy, dzwoniłam, nawet pojechałam do Warszawy. Nie pamiętam już jak Cię znalazłam, ale wyrzuciłeś mnie spod progu, zanim weszłam do środka.

REKLAMA
fot. unsplash.com

Gdyby nie moi rodzice, to nie wiem jak bym sobie poradziła. Wszystko im powiedziałam, przeklinali Cię, ale powiedzieli, że pomogą mi. Wychowali Radka, naszego syna, razem ze mną. Dali mi dach nad głową, wspierali finansowo, gdy kończyłam studia. Było ciężko, ale daliśmy radę, jako rodzina. Czy wiesz, że od kilku lat nie żyją? Tak bardzo za nimi tęsknię.

Radzio, nasz syn, ma białaczkę…

Po co Ci to wszystko piszę? Wierz mi, nie wystukałabym na klawiaturze komputera nawet słowa do Ciebie, gdybym nie musiała. Radzio, nasz syn, ma białaczkę. Potrzebny jest szpik kostny. Niestety ani ja ani nikt z rodziny nie może być dawcą. Jesteś jego nadzieją, najprawdopodobniej jedyną. Miej na tyle honoru i godności, by się przebadać. Nie musimy się widzieć, nie musimy rozmawiać. Mogę Ci zapłacić, ile potrzebujesz? Zostawiam Ci adres szpitala i namiar na lekarza. Jest poinformowany o całej sytuacji.

Błagam Cię. Możesz uratować mu życie. A tym samym – mnie. Nie przeżyję, jeśli stracę syna.

Zobacz także: Zostawił ją nagle, bez powodu, a potem nagle wrócił

REKLAMA
Exit mobile version