Menu
in

Przyprowadzałam przyjaciółkom chłopaków. Do dziś jestem sama

Choć absolutnie tego nie planowała, stała się swatką dla bliskich sobie kobiet. Niestety swoim kosztem. Nie chowa do przyjaciółek urazy, ale nie raz płacze w poduszkę. Najgorzej, gdy widzi je szczęśliwe z partnerami i dziećmi, a sama nie ułożyła sobie życia uczuciowego.

REKLAMA
fot.Unsplash.com

Znak jakości

– Chyba powinnam wystawiać własny znak jakości – śmieje się przez łzy Monika. – Aż cztery moje przyjaciółki są szczęśliwymi żonami moich byłych – wyjawia 35-letnia mieszkanka Szczecina. – Mój piąty „ex” ożenił się z koleżanką, za którą niekoniecznie przepadam – dodaje.

Faceci jak rękawiczki

Atrakcyjna brunetka, wykształcona, towarzyska. Nigdy nie miała problemu z powodzeniem. W pewnym momencie mogła nawet mówić o klęsce urodzaju. – Zdarzało się, że bardzo szybko zmieniałam obiekt westchnień. Zwykle to była moja decyzja, ale nie zawsze – opowiada.

Pierwsza wielka miłość

Najbardziej zabolało ją, kiedy na urodziny koleżanki przyszła w towarzystwie atrakcyjnego chłopaka. – To była taka prawdziwa, już nie nastoletnia, a prawie dorosła miłość – wspomina Monika. Ogromnie zakochana, wiązała z nim dalekosiężne plany. Niestety on zachował się podle. W oko wpadła mu siostra jubilatki. By mieć „wolną rękę”, upił swoją dziewczynę, położył ją spać, a potem zabrał się podrywanie „tej drugiej”. – Ona nie miała nic przeciwko. Wiem, że zanim się ze mną rozstał, potajemnie się z nią spotykał. Ta gra na dwa fronty trwała ponad pół roku. Strasznie to przeżyłam – przyznaje Monika.

Krzysiek

Z Krzyśkiem spotykała się niedługo. Może dwa, trzy tygodnie, kiedy przyprowadziła go na ognisko do znajomych. Wielka miłość to nie była, ale miło spędzało się im czas. – Na imprezie przedstawiłam mu swoją przyjaciółkę z podstawówki. Widziałam, jak na siebie spojrzeli – relacjonuje 35- latka. Monika postanowiła, że się odsunie. Jej aż tak nie zależało na Krzyśku, a Ania wyglądała na zakochaną na zabój. – To była doskonała decyzja – podsumowuje Monika – bawiłam się cudownie na ich weselu, jestem chrzestną ich syna.

Robert, Janek, Tomek

Kilka lat po Krzyśku nastąpiła, jak mówi Monika, seria swatania. – Miałam już nawet wrażenie, że jestem jak diler miłości – podśmiechuje się kobieta. – Przyszłam na imprezę z Robertem, wepchnęłam go, niecelowo w ręce Agi. Potem przedstawiła, a w końcu „odstąpiła” Kaśce Janka, a Wiktorii – Tomka. – Te sytuacje trochę mnie nawet bawiły. Wszystko odbyło się uczciwie. Mi na tych chłopakach bardzo nie zależało. Od tamtego czasu po dziś dzień razem są tylko Wiktoria i Tomek. Reszta związków się nie utrzymała – relacjonuje Monika.

Samotność

Mimo, że Monika doprowadziła kilkoro przyjaciół do szczęśliwego zakochania, dziś jest sama. Od kilku miesięcy leczy rany po bolesnym rozstaniu. – Przynajmniej nie zostawił mnie dla koleżanki – śmieje się przez łzy. – To ja podjęłam tę decyzję, na chwilę przed ślubem. Może teraz, kiedy już do siebie dojdę, znajdę wreszcie prawdziwą miłość – marzy Monika.

 

 

 

 

 

REKLAMA
Exit mobile version