Piotr stracił kontakt z córką, gdy ta miała 20 lat. Z jej matką rozwiódł się 2 lata wcześniej. Na początku spotykał się z córką, ale rzadko. On już studiowała, miała swoje życie, chłopaka. Mimo to ciągnęło ją do ojca, zapewne go potrzebowała. On jednak ciągle nie miał czasu, ale też… potrzeby, by te relacje rozwijać. Kontakt samoistnie się urwał. Po 2 kolejnych latach zadzwoniła do niego, aby podniósł jej alimenty. „Wszystko drożeje, a ja mam coraz cięższe zajęcia na studiach” – tłumaczyła. Nie zgodził się, bo twierdził, że płaci już wystarczająco dużo. Córka złożyła wniosek do sądu, który przyznał dwa razy większe alimenty. Wtedy już śmiertelnie się na nią obraził.
Zwariował na punkcie syna
W międzyczasie jego partnerka (dla której zostawił matkę córki) zaszła w ciążę. Gdy urodził się jego synek, zwariował na jego punkcie. Teraz wreszcie odkrył, czym tak naprawdę jest tacierzyństwo. Nie przypominał sobie takich chwil, gdy córka była mała. Pewnie dlatego, że wtedy najwięcej w swoim życiu pił i nie za bardzo interesowało go życie rodzinne.
To był dla niego szok
Nigdy nie powiedział synowi, że ten ma siostrę. Do dzisiaj nie wie dlaczego. Bał się może, że wtedy będzie znowu musiał wejść w te relacje. Gdy syn zaczął dorastać przypadkiem dowiedział się na jednej z imprez rodzinnych, że ma siostrę. To był dla niego szok. Jeszcze większy, gdy okazało się, że mieszka zaledwie 30 kilometrów od niego. Spytał ojca, dlaczego mu nie powiedział, nie uzyskał odpowiedzi. Postanowił spotkać się z siostrą. Znalezienie jej nie było trudne – w końcu od czego są media społecznościowe.
Spotkanie nie było łatwe. Bardzo się stresował. Podobnie jak ona. W końcu byli rodzeństwem, a kompletnie się nie znali. Nic o sobie nie wiedzieli. Czy jest w ogóle szansa na bliższy kontakt? Dziś wiedzą, że tak. Budują tę relację i wierzą, że się uda.
Zobacz także: Pasywna agresja czyli wbijanie szpili z uśmiechem na ustach