Poznaliśmy się na portalu randkowym. To było krótko po moim rozstaniu z mężem. Na swoim profilu nie ukrywałam, że jeszcze nie mamy rozwodu. Mimo to, nowo poznany facet, bardzo chciał się spotkać. Nie od razu. Najpierw, jak to często bywa, bardzo długo ze sobą pisaliśmy. W końcu uległam.
Pojechaliśmy na kawę, a potem długo spacerowaliśmy. Rozmowa kleiła się jak z nikim innym. Byłam nim oczarowana. Nie wyglądał jak mój typ, a mimo to bardzo mi się podobał.
Niespełnione ambicje? Niekoniecznie
Od początku wiedziałam, że pracuje fizycznie. Nigdy nikogo nie skreślam za to, że nie jest wykształcony i nie ma ambitnej pracy, mimo że sama od lat robię karierę i ciągle się rozwijam. Wiadomo, zawsze życzyłam sobie, aby mój partner też wznosił się na wyżyny intelektualne, ale już dawno się przekonałam, że o mądrości nie świadczy wykształcenie czy rozwijająca praca. Patryk miał coś w sobie. Był szalenie inteligentny. Mówił, że nigdy nie zależało mu na karierze. Nie zarabia dużo, ale dobrze mu tak jak jest. Że taki jest jego wybór. Uwierzyłam mu i pomyślałam, że to fajnie, że spotkałam kogoś, kto pokazał mi inną perspektywę.
Sielanka, która przeistoczyła się w… koszmar
Pierwsze miesiące były piękne (jak to zwykle bywa). Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu i szybko zaczęliśmy snuć wizje o przyszłości. Patryk czasem wspominał o swojej trudnej przeszłości – wczesnej śmierci ojca, ubóstwie w jakim żył jako dziecko itd. Wcześniej jednak nie żalił się na to, ot, historia jakich wiele. Z czasem jednak zmienił swoje podejście. Oczywiście nie nastąpiło to od razu, ale bardzo stopniowo. Zaczął narzekać, że nie ma pieniędzy, że na nic go nie stać, że nic w życiu już nie osiągnie, że miał trudny start w życiu i przez to jest nikim. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom.
Na nic zdały się tłumaczenia
Próbowałam go przekonać, że może jeszcze wszystko zrobić ze swoim życiem i że trudne dzieciństwo warto przepracować u psychologa. Na nic mu rozmyślania, co by było gdyby. Kiedyś wypomniał mi, że ja osiągnęłam wiele, bo miałam łatwy start. Była to bujda, bo też wiele w życiu przeszłam, ale dawno się z tym już pogodziłam. Zaczęło mnie od niego odrzucać. Miałam dość tych dziwnych historii.
W końcu powiedziałam mu wprost, że jego życie to jego wybór. Na nic już moje tłumaczenia – zrobiłam co mogłam, aby wyciągnąć go z tego marazmu. Śmiertelnie się obraził i stwierdził, że nie daję mu wsparcia. Szkoda, że tak to się skończyło. Mimo, że sama nie chciałam już z nim być, bo czułam się bardzo oszukana.
Sprawdź także: Mój były kochanek związał się z… moją córką